![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Czyli o planach i ich rezultatach.
Wielkie Postanowienie
Dawno, dawno temu, za gór... za lasami i polami, żyło sobie pewne ciekawe świata dziecko. Uwielbiało oglądać pociągi na stacji kolejowej, lubiło przeglądać książki o zwierzętach, atlasy, encyklopedie maszyn i czytać o gwiazdozbiorach. Dorastając, miało pewność, że zostanie naukowcem i poleci co najmniej na Księżyc. Wyrosło na inżyniera, aby spędzać całe dnie przed komputerem i poświęcać czas mniej i bardziej użytecznym zadaniom. Nie zapomniało jednak swoich dawnych ambicji, które w miarę czasu odżywały.
– Basta – powiedziało pewnego pięknego sierpniowego dnia – dość mam takiego życia! Od dziś staram się zostać astronomem!
Droga duchowa
Niebawem rozpoczęły się poszukiwania – kursów magisterskich, doktorskich, podyplomowych. Nic mniej ambitnego nie wchodziło w grę! Ani nic miejscowego, w końcu trzeba opuścić ten padół! Miesiące ciągnęły się niemiłosiernie. Jak to możliwe, że astronomowie nie szukają przyjaciół u mistrzów klawiatury? Powoli stawało się jasne, że aby robić w życiu coś pożytecznego, trzeba mieć bardziej otwarty umysł. W zakres poszukiwań weszły inne dziedziny nauk, a także wolontariat. Na przykład ochrona dzikiej przyrody w Afryce, albo budowa szkół w Indiach. Niech ktoś wskaże lepszy sposób na pomoc dla świata, ha!
W końcu udało się. Po dwóch latach mozolnych starań, po dziesiątkach podań, załamań i porażek, przemian duchowych i społecznych – z dużego dziecka w nowego człowieka – na horyzoncie pojawiła się oferta współpracy.
Kolonia. Instytut badania roślin.
– Zapraszamy, potrzeba nam takiego mistrza klawiatury, jak ty. 6 miesięcy, a potem zobaczymy?– Tylko się ogarnę i wpadam.
Ważnym punktem ogarniania było – „w ogóle gdzie ta Kolonia?̈́” Otóż, Kolonia znajduje się na zachodzie Niemiec i jest miastem trochę mniejszym od Warszawy. Leży jakąś godzinę drogi od krajów Beneluxu, w ciepłej nizinie (będę tęsknić za zimą).
Kolonia jest bardzo starym miastem, w którym znajduje się jakaś potężna i ponoć przepiękna katedra. Znając Niemcy, nie ma podstaw do wątpliwości.
Niemiec nie trzeba reklamować. Kraj jest zadbany aż do przesady. Jest to miłe, gdy widać, że ktoś opiekuje się zaułkami i ścieżkami i nie pozwala im zginąć „bo są brzydkie”. Z drugiej strony, nie pozostawia to miejsca na dzikość, spontaniczność i zaniedbanie. Dokąd chodzą młodociani, żeby pić piwo po szkole? Autobahn jest fajny, dopóki nie staje się jasne, że cały świat jest nim poszatkowany i nie ma schronienia przed ludźmi chociaż na pięć minut. Kolejny powód do tęsknoty, mimo wszystkich dobroci.
Instytut był jeszcze tajemnicą. Gdzieś za miastem, badający rośliny. Płaci jak dla studenta (czyli znośnie), zapewnia pokój na czas szukania mieszkania. Wstępna umowa na 6 miesięcy, 3 projekty do wyboru: budowa nowatorskiego mikroskopu, badanie wzrostu roślin albo praca nad przedstawianiem kształtów komórek.
Wymarsz
Przygotowania, niestety. Emigracja wiąże się z formalnościami, a formalności wiążą każdego, kogo złapią. Ale w końcu udało się. Bilety znalazły się w ręku, a przytulne mazurskie mieszkanko zostało w tyle.
Pożegnanie Mazur
Pozostało tylko pożegnać po drodze bliskich i wyruszyć w podróż bez odwrotu.