Za czasów dzieciństwa, moim najważniejszym towarzyszem był sąsiad-rówieśnik. Pewnego dnia obwieścił, że przyjeżdża do niego dalsza rodzina, wraz z nieco młodszym od nas kuzynem. „Leonik to fajny gość”, zapewniał.

Leonik nie mówił wspaniale po polsku. Mieszkał na Białorusi. Zbiło mnie to z pantałyku. Bez przerwy nabijaliśmy się z ruskich stojących przed domem, sprzedających fajki i wódkę, a teraz mamy traktować jednego z nich jak równego nam?

Pewnie dlatego sąsiad wychwalał Leona od kilku dni: spodziewał się mojej reakcji.

Gdy nas sobie przedstawiał, był strasznie zadowolony. Mój szacunek do niego zwyciężył: kumpel mojego sąsiada to również mój kumpel. Następnych kilka dni spędziliśmy jak zwykle, z tym, że we trójkę.

Nie pamiętam, czy mój stosunek do ruskich zmienił się po tej wizycie.

Opis

Importowane przygody oparte na zwyczajnym życiu. Wersja zachodnia.

Treści objęte licencją CC-BY-SA 4.0.

Lista wpisów

Autor

migracja