Kotwiczenie
Sep. 12th, 2017 04:36 pmCzyli o tym, jak znaleźć przystań w Niemczech.
Cumowanie
Widzimy w oddali pierwsze ślady niemieckiego lądu, kuszącego szlakami handlowymi, złotem i dobrobytem. Chcemy znaleźć stały port - mieszkanie. Pojawia się palący problem: gdzie zacumować - na chwilę, żeby rozpocząć poszukiwania?
Przychodzi na myśl kilka możliwości: most, znajomi, hotel, wynajem krótkoterminowy.
Hotel jest opcją drogą - jeśli Czytelnika na niego stać, to właściwie może sobie darować resztę wpisu, która skupia się na tym, żeby ogarnąć sytuację bez rogu obfitości. Pominiemy go więc razem z opcjami mieszkania pod mostem i u znajomych, które są dla wilków morskich, które z pewnością dadzą sobie radę w każdej sytuacji.
Zostaje wynajem krótkoterminowy. Najpopularniejszą dziś platformą jest airbnb, w Niemczech zdarzyło mi się korzystać z 9flats. Pozwalają one osobom z nadmiarowymi pokojami albo opuszczającym swoje mieszkanie wynająć je na chwilę. Głównym argumentem za nimi jest to, że mają ceny znacznie lepsze od hoteli. Przeciw może być to, że często trzeba zostać z właścicielami oraz to, że nie wszystkie ogłoszenia dają dostęp do internetu (dziwna część niemieckiej kultury, o której napiszę jeszcze kiedyś).
Wynajem krótkoterminowy jest drogi, więc raczej nie warto zostawać w takim układzie w nieskończoność.
Kotwica w dół
Zakładam że Czytelnik nie posiada fury kasy, żeby kupić sobie własny dom (jacht?). Wilki morskie, które zostały pokonane przez sztorm, mogą wrócić do lektury. Szukamy mieszkania albo pokoju w dużym mieście.
Pokój
Nie da się szukać pokoju w Niemczech bez spotkania ze skrótem "WG". Termin WG (czyt. "we-ge", skrót od Wohngemeinschaft - "wspólnota mieszkania") oznacza mniej więcej "mieszkanie studenckie". Podsumowując artykuł (ang.), WG to mieszkanie, w którym mieszka kilkoro ludzi w wieku studenckim, którzy stanowią paczkę, ale nie są nierozłączni. Każdy ma własny pokój - chyba nie zdarzyło mi się zobaczyć ogłoszenia, gdzie pokój zajmowany byłby przez parę - ale kuchnia, łazienka jest wspólna. Zdarza się czasem salon, ogród i balkon.
Kolejny ważny termin to Zweck-WG. Z pozoru jest podobnie: kilka pokoi, wspólna kuchnia. Różnica polega na tym, że - według artykułu - mieszkańcy nie integrują się. Zdarzyło mi się oglądać jeden taki dom - 7 pokoi, zamieszkiwanych przez różnego rodzaju imigrantów i studentów, niektórych starszych, niska cena. Brzmi sensownie dla kogoś, kto właśnie rozpoczyna życie w Niemczech, większość czasu spędza w pracy, i jeszcze nie ma tu rodziny.
Pojęcie zwischenmiete - "międzywynajem" na pewno zwróci uwagę tym, którzy zostają w Niemczech na krótko. Ogłoszenia zwischenmiete pojawiają się wtedy, gdy właściciel mieszkania, w którym normalnie też mieszka, wyjeżdża na pewien czas, ale chce, żeby mieszkanie nie stało puste. Wlepia więc ogłoszenie z konkretną datą, kiedy go nie będzie, i liczy na to, że ktoś zadba o jego mieszkanie.
Bywają WG ukierunkowane na konkretną grupę społeczną. Ogłoszenia precyzują: tylko dziewczyny! tylko poniżej 30 lat! mieszkanie wegetariańskie! studenci proszę! zapraszamy Rosjan! niepalący! Dla każdego znajdzie się coś odpowiedniego, jednak im więcej kryteriów, tym mniejsze szanse na to, że się do czegoś pasuje idealnie.
Krótka dygresja na temat mieszkań
Wynająć mieszkanie jest dużo trudniej. Stawki za wynajem są w przeliczeniu podobne do wynajmu pokojów, jednak więcej jest różnic, niż podobieństw.
Najważniejsze z nich to kaucje, które są obrzydliwie wysokie, zaczynają się bowiem od trzech miesięcy, a potrafią sięgnąć roku wynajmu. Dla dwupokojowego mieszkania jest to 3000€-12000€. Okres wynajmu też nie pozostawia wielkiego pola do negocjacji: 6 miesięcy, rok, 2 lata... Biorąc pod uwagę, że większość mieszkań nie ma mebli, ta opcja nie przykuła więcej mojej uwagi.
Istnieją agencje, które specjalizują się w wynajmie na miesiące. Są dużo podobniejsze do wynajmu pokoju w kwestii mebli i kaucji, ale wygodniejsze, jednak w przeliczeniu droższe, jeśli wliczy się prowizje.
Ogłoszenia
Ogłoszenia w większości opisują charakter i historię wynajmujących, zasady panujące w mieszkaniu i to, jakich ludzi szukają. Przeważnie mają kilka akapitów, ale nie brzmią jak reklamy produktów - jeśli już, to bardziej jak wyczerpujące ogłoszenia na stronach randkowych. To pozwala zorientować się, czy pasujemy do innych osób, które tam mieszkają, ale może być też irytujące, bo często oczekują podobnej odpowiedzi: "napisz o sobie więcej niż tylko dwa zdania", "Odpowiedz na te pytania: Czy lubisz imprezować? Czy palisz?", itd. W skrajnych przypadkach można odnieść wrażenie, że zaraz poproszą o list motywacyjny z dołączonym CV.
Sporo ogłoszeń nie przewiduje mebli, co może nieźle uprościć ("uprościć") poszukiwania. Gdy meble już są, trzeba też często zapłacić za nie kilka stów - nie kaucję, ale coś w rodzaju bezzwrotnej opłaty od użytkowania, pobieranej raz i niezależnej od długości wynajmu. Do tego dochodzi kaucja, standardowo od 1 do 2 miesięcy opłat. Cena wynajmu czasem ma, a czasem nie ma wliczonych rachunków, ale w przeciwieństwie do polskich ogłoszeń, stawki są przejrzyste - nie ma sytuacji znanych z Polski, gdzie wynajmujący podaje jako kwotę wynajmu tylko to, co zarobi na czysto. Nikt też nie wprowadza w błąd pisząc "czynsz", a mając na myśli "mój czynsz", który ma się nijak do czynszu wynajmującego.
Same ogłoszenia są napisane w znakomitej większości po niemiecku i wyłącznie po niemiecku - bez słownika ani rusz. Można liczyć najwyżej na garstkę ogłoszeń napisanych po angielsku. Całe szczęście, przeważnie ogłoszenia podają listę "języków mieszkania", w których bardzo często jest angielski, a nawet da się znaleźć portugalski, rosyjski, turecki...
Wskazówki
Najlepszy efekt daje dzwonienie przez telefon. Trudność polega na tym, że trzeba znać dobrze niemiecki, a w przypadku dzwonienia po angielsku, liczyć się z tym, że akcent odbierającego telefon rzadko jest standardowym BBC English.
Oprócz standardowych opcji wysłania SMSa albo odpowiedź przez system strony ogłoszeniowej, zdarzają się ogłoszenia proszące o kontakt przez WhatsApp - mogę potwierdzić, że w takich przypadkach żadna odpowiedź przez SMS do mnie nie dotarła :)
Piraci
Zdarzają się pojedyńcze ogłoszenia napisane w dwóch wersjach: angielskiej oraz niemieckiej. Niestety, należy podchodzić do nich ostrożnie, bo często okazują się skokiem na kasę. Jeśli odpowiedź na ogłoszenie nie zawiera oryginału Twojej wiadomości, ani nie da się sprawdzić, o jakie ogłoszenie chodzi, nawet nie warto go czytać. Właściciel jest "na urlopie w Indiach" i "nie ma możliwości obejrzenia", po czym poprosi o dane osobowe w celu sporządzenia kontraktu i wzoru przelewu. Nie trzeba zbyt wiele przenikliwości, żeby przejrzeć plany złoczyńcy.
Do stu tysięcy beczek śledzi
W moim przypadku problemy zaczęły się właściwie natychmiast - mieszkań w Kolonii jest za mało w porównaniu do ludzi, dzięki czemu nie ma co przebierać w ofertach, za to wynajmujący organizują przesłuchania wielu kandydatów. Mój pokój udało się znaleźć po kilku tygodniach, ale podobno to normalne szukać 2 miesiące, a doszły do mnie też słuchy o pół roku prób. Całe szczęście, bo codzienne przeszukiwanie ogłoszeń i wysyłanie wiadomości to żmudna robota. Trzy tygodnie, 30 emaili i 10 telefonów zaowocowały pięcioma oglądaniami.
Być może moje poszukiwania nie były zakrojone za szeroko - dwie najpopularniejsze strony z moich poszukiwań to https://www.wg-gesucht.de/ oraz http://studenten-wg.de/. Być może moje standardy były też za wysokie: cena za jeden pokój nie przekraczająca 450 euro i jedna lub dwie przyjazne osoby w promieniu 10km. W każdym razie podpisanie umowy zdjęło mi kamień z serca.
Spokojna zatoka
Po zakotwiczeniu, z opaską na oku, można przystąpić do walki ze szczurami lądowymi, które zazdrośnie strzegą internetu, kont bankowych, ubezpieczeń zdrowotnych i wszystkich innych dóbr, które w zasadzie powinny być normą, a wydają się być skarbem.
Ja więc zabieram się za kreślenie mapy do tego skarbu, a Czytelnikom radzę ostrzyć szable i strugać drewniane nogi.