Część druga
Jun. 7th, 2019 02:12 pmMój pobyt w Kolonii ledwie się zaczął, a już się skończył. Daje mi to znakomitą okazję do tego, żeby kontynuować opowieści z bitwy zwanej biurokracją.
Zameldowanie
Niemieckie społeczeństwo kocha biurokrację do tego stopnia, że przeważa to jego ostrożność w sprawach prywatności. Tak też, w Niemczech istnieje obowiązek meldunkowy: die Anmeldung. W krótkim czasie od przybycia na miejsce stałego pobytu, należy zgłosić się do urzędu miejskiego das Bürgeramt, aby złożyć tam dokument potwierdzający miejsce zamieszkania: die Wohnungsgeberbestätigung zur Vorlage bei der Meldebehörde.
Bürgeramt
Procedura jest stosunkowo prosta: podsuwamy właścicielowi pod nos wypełniony formularz, obserwujemy wytężonym wzrokiem rękę stawiającą podpis, po czym zmykamy z kartką, zanim się rozmyśli. Po drodze do urzędu należy zabrać ze sobą dowód osobisty, bez którego zameldowania nie ma.
W urzędzie należy wypatrywać drzwi ze słówkami „Anmeldungen”, „Abmeldungen”, „Meldung”, itp. Za tymi drzwiami kryje się urzędnik, któremu należy wręczyć formularz wraz z dowodem. Padnie jedynie kilka pytań: o poprzedni adres, oraz o religię. Brawo, teraz mieszkasz w Niemczech!
Religia
To ostatnie pytanie, o religię, jest niespodziewanie ważne, bo odpowiedź na nie decyduje o tym, ile będziemy płacić podatków. Niemcy, podobnie jak Polska, fundują wybrane organizacje religijne z podatków. Są w tym jednak o krok do przodu, ponieważ pozwalają obywatelom wybrać, czy i do której organizacji chcą je przekazywać. Ta decyzja odbywa się właśnie przy rejestracji miejsca zamieszkania, chociaż zadawane pytanie jest trochę oszukańcze: „Jaka jest Państwa przynależność religijna?” nie wspomina nic o podatkach (a poza tym, czemu instytucja państwowa ma się interesować naszym sumieniem? Nieraz skończyło się to źle). Bardziej zgodne z prawdą byłoby pytanie „Czy chcą Państwo płacić dodatkowy podatek na rzecz jakiejś organizacji religijnej?”. Za przypadkową stroną z intenetu, podatek wynosi około 8-9% przychodu. Moim skromnym zdaniem, jeśli mamy ochotę składać darowizny na rzecz jakiejkolwiek organizacji, lepiej robić to bezpośrednio, i móc je wstrzymać, albo zmienić w razie potrzeby.
A może tak nie?
W zasadzie da się mieszkać w Niemczech bez zameldowania, ale wtedy nie otworzymy tu konta bankowego, nie zagłosujemy w wyborach, nie dostaniemy tutejszego ubezpieczenia zdrowotnego, i pewnie też nie podejmiemy zbyt łatwo pracy. Może to się na krótką metę opłacać.
Jednakże, jeśli już podpiszemy umowę o wynajem, to właściciel będzie chciał to uwzględnić w swoich podatkach, a więc fakt o zamieszkaniu trafi do urzędów. Podobno zaczyna się wtedy walka z czasem: po 2 tygodniach sypną się kary pieniężne. Niestety, nie mam ochoty sprawdzać prawdziwość tej plotki osobiście.
Ale to wystarczy?
Jeśli wydaje Ci się, że to już koniec biurokracji, to grubo się mylisz. Pomijając powyższe sprawy związane z pracą, rejestracja otwiera drogę „podatkowi telewizyjnemu”, Rundfunkbeitrag, który jest kolejną formą biurokracji. Napiszę o nim przy moim następnym spotkaniu z tym przeciwnikiem.